Rowerowa Trasa Wiślana 10
Wisła 10 21.05.2021
Spało mi się dobrze. Rano szybkie śniadanie i przed 9.00 start. Długo jechałem przez Grudziądz. Pojechałem jeszcze na starówkę. Piękne widoki na spichlerze i dolinę Wisły.
pomnik ułana w Grudziądzu
Zrobiłem małe zakupy i po długim podjeździe w końcu wyjechałem z miasta. Udało mi się trafić od razu na znaki trasy wiślanej. Do Nebrowa dojechałem po 11.00. Jechałem głównie ścieżką rowerową i chwilami bocznymi drogami.
„chłopcy z Grudziądza mają dupy z mosiądza”
Następnie pojechałem do Kwidzyna. Już z daleka było widać piękną panoramę miasta z zamkiem w tle. Ostatni podjazd pod zamek dość stromy. Pod zamkiem trochę odpocząłem, zrobiłem parę zdjęć i pojechałem do Gniewu.
gdanisko zamku Kwidzyn
Trasa przyjemna. Przed przejazdem przez Wisłę, odwiedziłem jeszcze stare przejście graniczne IIRP w Korzeniewie. Trochę szkoda, że takie historyczne miejsce jest zaniedbane.
Przejechałem przez most i skręciłem w prawo. Jechałem przez Trzy Króle i Betlejem. W Gniewie pod zamkiem tłumy i ludzi i gorączka. Zrobiłem parę zdjęć i w drogę.
zamek w Gniewie
Na wyjeździe z miasta jest krótki podjazd. Jechałem trochę ścieżką rowerową, trochę szerokim poboczem. Skręciłem w lewo (droga 230) do Pelplina. Pogoda zaczęła się zmieniać i chwilami kropiło.
katedra w Pelplinie
W Pelplinie miałem trochę szczęścia- akurat jak byłem w kawiarni pod katedrą zaczęła się burza z ulewą i wykorzystałem ten czas na kawę i ciastko. Po godzinie ruszyłem do Tczewa. Niestety muzeum Wisły było już zamknięte. Przez miasto przejechałem w popołudniowych korkach. Za Tczewem zaczął się końcowy etap trasy wiślanej. Na początku trasa wiodła górą wału przeciwpowodziowego i jechało się pięknie po równiutkim asfalcie.
rowerowy raj
Niestety po paru kilometrach piękna trasa się skończyła i jechałem po płytach betonowych przy wale. Cały czas trwa budowa trasy rowerowej do ujścia Wisły i to jest dobra informacja, że niebawem droga będzie gotowa. Pogoda niestety zaczęła się zmieniać i znów zbierało się na burze. Niebo ciemniało coraz bardziej i tym razem raczej przed burzą nie ucieknę. Jechałem równinnym terenem wśród pól i łąk i nie za bardzo było się gdzie schować, a pojedynczych drzew unikałem.
burza się zbliża
front nade mną
po burzy…
Front burzowy sunął prosto na mnie. W końcu zobaczyłem wiatę MOR przy ścieżce rowerowej i przyspieszyłem tempo. Udało mi się dojechać przed samą burzą. Niestety wiatr wiał wprost na mnie i wiata niewiele mi pomogła, szczególnie, że nie miała tylko 1 ścianę. Zmokłem bardzo. Burza przeszła dalej nad morze i po 19.00 przestało padać. Nie chciało mi się już dalej jechać i namiot rozbiłem koło wiaty. Ostatnia noc na szlaku wiślanym. Jutro plan napięty od samego rana.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.